Chciałbym na początku wyznać wiarę. Wierzę, że Jezus jest Słowem, Prawdą i Życiem. Wierzę w Jezusa, który pokazuje nam, że istnieje Sens. Co więcej jest on realny, prawdziwy, na miarę naszego życia. Wierzę, że w tym Sensie wszystko rozkwita, ożywa i napełnia nas po brzegi pokojem.
Na początku było Słowo,
J 1, 1-5
a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało, co się stało.
W Nim było życie, a życie było światłością ludzi,
a światłość w ciemności świeci
i ciemność jej nie ogarnęła.
Słowo otuchy przychodzi do nas, by zamieszkać razem z nami. Mówi nam ono, że nie ma odległości nie do przezwyciężenia. Czy byłaby to granica oddzielająca nas od Boga, czy linia podziału między nami, a innymi ludźmi, w tym Słowie okazują się one czymś znikomym. Sam Bóg przybliża się do nas, staje się człowiekiem i w ten sposób my również stajemy się dla siebie ludźmi.
Życie Jezusa na ziemi, którego początek dziś świętujemy, wskazuje nam dwa kierunki: w górę i w głąb. Pierwszy z nich wytycza Chrystus, gdy wspina się na wzgórze, by się modlić. Głęboka relacja z Ojcem, którą obserwujemy podczas jego całonocnych rozmów fascynuje uczniów. Proszą oni o lekcję tej zażyłości. Drugi to obecność Jezusa wśród ludzi. Zbliża się on tak bardzo, na ile pozwalają oni mu do siebie podejść. Ewangelia usłana jest opisem tych intymnych spotkań – z chorymi obdarzanymi zdrowiem, z Nikodemem oświeconym rozumieniem, z Samarytanką, której Mesjasz przywraca nadzieję. Te dwa kierunki są tak naprawdę zwrócone w jedną stronę – jest nią bliskość. Wspinanie się w górę, by być jak najbliżej Ojca oraz współczucie i zrozumienie, by być jak najbliżej ludzi.
Była Światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego, którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża,
J 1, 9-13
ale z Boga się narodzili.
„Słowo stało się ciałem”, by stać tuż obok nas, byśmy oświeceni tą bliskością nie błąkali się w ciemności zwątpienia i wzajemnej wrogości. Właśnie to Życie, które było na początku u Ojca, a teraz mieszka w nas, jest drogą prowadzącą nas w jego stronę.
Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali łaskę po łasce.
J 1, 14. 16