Oczekiwanie jest pewnym sposobem uczestniczenia w tym, co dopiero przed nami. Czekając, przenosimy się z tu i teraz do chwili, która jest dla nas ważna, która koncentruje naszą uwagę i pochłania nas.
Czekanie jednak może być różne. Przed nami może być bowiem coś, czego chcemy uniknąć albo coś, co jest naszym spełnieniem. Także sam dystans czasu może być dla nas nieznośną torturą albo rozentuzjazmowanym wyglądaniem, czy to już. Możemy czekać, wytrwale znosząc przeciwności, które pojawiają się po drodze albo możemy zagubić naszą uwagę i stracić punkt odniesienia. Może nami władać strach przed nieznanym albo nadzieja, że niebawem będzie wspaniale.
Gdy na coś czekamy, już w jakiś sposób tym żyjemy.
A to, jak czekamy, pokazuje nam, czym to dla nas jest.
Rozpoczynamy adwent, możemy więc czekać na kilka rzeczy. Przede wszystkim na Boże Narodzenie, na świętowanie wcielenia Boga w nasze życie, a także na narodzenie się czegoś w nas, wcielenie w nas samych łagodności i cierpliwości. Możemy czekać na paruzję, powtórne przyjście Jezusa oraz na pojawienie się w naszym życiu spełnienia i zbawienia. Czekać możemy na sąd, ostateczne wskazanie granic tego, co dobre i co złe, a także na odkrycie tego, co jasne i co ciemne w głębi nas samych, co potrzebuje szczerości. Możemy wyglądać końca świata, kosmicznej zagłady oraz zniszczenia tego, co w nas samych potrzebuje nowego początku. Możemy wyczekiwać czasów mesjańskich, radości ze świętymi przed Bogiem, a także pokoju dla tego, co w nas najbardziej wystraszone i zaniedbane.
Oczekiwanie skraca dystans do tego, co przed nami. Możemy przeżywać je intensywnie, z podniesioną głową. Możemy już teraz świętować przyjście Pana.
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie. Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić,
i stanąć przed Synem Człowieczym”.
(Łk 21,25-28. 34-36)