Raz po raz na własny użytek rozszyfrowuję dominikańską nomenklaturę. Teraz wydaje mi się, że OP znaczy omnia possidentes – posiadający wszystko, a przecież nihil habentes – nie mający nic. „Okazujemy się sługami Boga (…) jako ci, którzy nic nie mają, a posiadają wszystko.”¹ Ewangeliczny paradoks, tak trafnie ujęty przez św. Pawła, jest duchem apostolstwa. Przenika każde chrześcijańskie powołanie. Bo każdy chrześcijanin jest – ma być omnia possidens.
Posiadać wszystko to znaleźć skarb i kupić rolę². Skarbem jest to, na co trzeba wydać wszystkie pieniądze. Człowiek nie może nic mieć, jeśli chce posiadać wszystko. Skarb domaga się wyłączności. Skupienia sił, uwagi. Nigdy też nie leży na powierzchni. Jest na to zbyt cenny, zbyt wiele od niego zależy. Aby go wydobyć potrzeba czasu. Jego znalezienie jest prawdziwą radością szukającego. Jednak to zaledwie początek drogi. Rolę, w której został ukryty, trzeba nabyć na własność. Sprzedać wszystko, byle ją tylko posiąść. A gdy dłoń zaciśnie się już na ciężkim pługu, nie oglądać się wstecz³. Nie żałować – wszystkiego i niczego. Przecież skarb jest TU.
„… jako ci, którzy nic nie mają, a posiadają wszystko”. Dwa przęsła połączone zbrojonym drutem – wszystko i nic. Dwie skrajności, które trzeba pogodzić w sobie, aby żyć naprawdę. W przeciwnym wypadku nadciąga śmiertelna samotność. Samotność bogaczy i samotność nędzarzy. Samotność straszliwa, którą człowiek sam wybiera dla siebie.
Znaleźć skarb znaczy znaleźć Oblubieńca. „Gdzie bowiem jest twój skarb, tam będzie i serce twoje”⁴. Dla miłości odkupieńczej można bez lęku sprzedać wszystko. Miłości zstępującej można uwierzyć. Miłości, która pozostawia spaloną ziemię, pozostaje się oddać⁵.
Sprzedać wszystko można tylko dla Tego, który jest wszystkim. Alfą i Omegą, Pierwszym i Ostatnim, Początkiem i Końcem⁶.
✣
¹ 2 Kor 6,10
² Mt 13,44
³ Łk 9,62
⁴ Mt 6,21
⁵ Adrienne von Speyr: „Miłość własna to miłość szukająca własnej miary; miłość bliźniego to miłość-dar. O miłości Bożej rzec tylko można: pozostawia spaloną ziemię.”
⁶ Ap 22,13