W jednym z poprzednich odcinków naszych rozważań przyglądaliśmy się zasadom harmonii. Zobaczyliśmy wtedy, że muzyka rządzi się pewnymi prawami i zależnościami, które warto uwzględniać przy komponowaniu lub wykonywaniu utworów. Poszanowanie tych reguł pozwala na tworzenie prawdziwie pięknej muzyki, zdolnej do wzbudzania zachwytu u słuchaczy. Lista owych zasad prawdopodobnie jest bardzo długa, a może nawet nieskończona – im bardziej specyficzny utwór chcemy skomponować, tym więcej szczegółowych reguł musimy uwzględnić, aby posiadał on oczekiwany charakter. Dla przykładu, piosenka taneczna będzie się rządziła innym zestawem reguł (np. wyraźny rytm) niż utwór muzyki filmowej.
Podobnie mają się sprawy w naszym codziennym życiu. Oprócz uniwersalnego prawa naturalnego, które dotyczy każdego człowieka, istnieje jeszcze wiele innych zestawów reguł, które organizują nasze wspólnoty. Możemy chociażby wymienić prawo państwowe, regulaminy firm, konstytucje zakonne, statuty organizacji społecznych czy nawet niepisane zasady, które funkcjonują w każdym domu rodzinnym. Każdego z nas dotyczy inny zestaw reguł, ponieważ przynależymy do różnych społeczności czy organizacji oraz żyjemy w różnych kontekstach.
Nie ma jednak człowieka, który byłby wyjęty spod wszelkiego prawa. Nawet gdyby ktoś żył z dala od jakichkolwiek społeczności, to i tak podlegałby prawu naturalnemu w stosunku do samego siebie, bo wynika ono wprost z jego człowieczeństwa.
Wychowanie – bo o nim mowa – jest z pewnością bardzo złożonym procesem, w którym wiele czynników równolegle oddziałuje na człowieka. Możemy jednak znowu posłużyć się muzyczną metaforą, aby zobaczyć schematycznie trzy sposoby, w jakie człowiek zdobywa umiejętności. Postawmy zatem inne pytanie:
Jednym ze sposobów jest samodzielne eksperymentowanie ze swoim głosem. Śpiewamy, pogwizdujemy, mruczymy jakieś wymyślone przez siebie melodyjki, a potem oceniamy, czy nam się to spodobało czy nie. Jeśli nasz śpiew znajdzie uznanie także innych ludzi, to możemy usłyszeć od nich pozytywną opinię czy pochwałę. Wydaje się, że nieco większa szansa na otrzymanie informacji zwrotnej występuje w przeciwnym przypadku (np. “skończ już wreszcie to zawodzenie”). Choć nie zawsze jest to przyjemne, to jednak dzięki tej ocenie naszych poczynań – zarówno pozytywnej jak i negatywnej – możemy dojść metodą prób i błędów do całkiem niezłych efektów.
Ten sposób nauki ma jednak dość poważne ograniczenia. Po pierwsze, osiągnięcie przyzwoitego poziomu śpiewania prawdopodobnie zajmie nam bardzo dużo czasu. Po drugie, po takim samokształceniu raczej będziemy zdolni zaśpiewać tylko dość proste, schematyczne utwory, w których ciągle będą się przewijały podobne motywy. Wydaje się, że dobrą ilustracją tego efektu jest muzyka tworzona przez najbardziej pierwotne plemiona – te same rytmiczne motywy są przez nich powtarzane i łączone na różne sposoby. Po trzecie wreszcie, nauka tą metodą łatwo może nas wprowadzić w błędne nawyki, z których nie zdajemy sobie sprawy, a które przez to mogą znacząco obniżać jakość śpiewu, jak np. nieodpowiednia postawa ciała.
W dziedzinie naszego postępowania ten sposób nauki mógłby odpowiadać samodzielnemu odkrywaniu norm wspólnego życia. Jeśli dokonywane przez nas czyny poddajemy uczciwej refleksji i osądowi naszego sumienia*, a także jeśli uwzględniamy komunikaty płynące od innych ludzi, to możemy stopniowo wzrastać we właściwym zachowaniu. Ta metoda w zasadzie stanowi naturalny sposób odkrywania prawa naturalnego. Jednak ów proces samowychowania będzie dość powolny i ryzykowny, ponieważ trzeba wykonać wiele prób, żeby móc wyciągnąć sensowne i w miarę pewne wnioski na przyszłość. A im więcej prób trzeba zrobić, tym więcej błędów może się przydarzyć – niekiedy bardzo kosztownych, skutkujących poważnymi zranieniami siebie lub bliźnich.
Drugi sposób nauki śpiewu jest znacznie pewniejszy i szybszy – wtedy, gdy mamy nauczyciela. Doświadczony śpiewak może nas od razu wprowadzić w tajniki tej sztuki, wymyślić odpowiednie ćwiczenia i korygować błędy. Mając przy sobie dobrego nauczyciela śpiewu oraz stosując się do jego zaleceń, dość sprawnie opanujemy podstawowe umiejętności. Może nas również nauczyć wszystkich pieśni, które stworzył on sam lub usłyszał od innych śpiewaków. Wystarczy, że będziemy słuchać jego śpiewu i pilnie powtarzać zaśpiewane przez niego melodie. W końcu możemy dojść do takiego poziomu, że opanujemy wszystko, co mistrz miał nam do przekazania, a być może nawet przekroczymy jego umiejętności.
Choć ta metoda nauki jest znacznie efektywniejsza od pierwszej, to i ona nie jest pozbawiona mankamentów. Pierwszym i podstawowym ograniczeniem jest sama osoba mistrza. Czasem możemy nie mieć dostępu do nauczyciela – albo w ogóle nie ma w naszym otoczeniu dobrego śpiewaka albo nie potrafi on w przystępny sposób przekazać swoich umiejętności. Jeszcze gorzej, jeśli trafimy na złego nauczyciela, ponieważ szkodliwych nawyków, które wytworzymy pod jego wpływem, będzie nam bardzo trudno się oduczyć. A nawet jeśli uda nam się znaleźć dobrego mistrza śpiewu, to ostatecznie i tak jesteśmy ograniczeni jego zakresem wiedzy i umiejętności. Nie nauczymy się od niego więcej, niż on sam potrafi.
Nauka dobrego życia i postępowania również jest znacznie szybsza i skuteczniejsza, jeśli mamy dobrych wychowawców. Niektórych otrzymujemy na początku naszej życiowej przygody, np. rodziców, nauczycieli czy katechetów. Innych wybieramy sami, kiedy spodobają się nam głoszone przez nich poglądy lub świadectwo pięknego życia. Jeśli uważnie słuchamy rad wychowawców, przypatrujemy się ich postępowaniu i próbujemy je naśladować, to systematycznie będziemy wzrastać w cnotach i wartościach, które reprezentuje nasz mistrz.
I tutaj ujawnia się cała siła ale też i wielkie ryzyko tej metody. Od tego, jakiego nauczyciela słuchamy, zależy to, kim się staniemy.
Niektórzy ludzie mają to szczęście, że zostali wychowani przez szlachetnych, dobrych rodziców, a w dorosłym życiu podążają za ludźmi, którzy są godni miana autorytetu. Nie zawsze jednak nasi rodzice są dobrze poukładani i dają nam dobry przykład. Nie zawsze w szkole trafiamy na wychowawców pełnych zaangażowania i umiejętności pedagogicznych. Nie zawsze za przewodników wybieramy ludzi, którzy są godni naszego zaufania, lecz niekiedy trafiamy na manipulatorów, ideologów lub fałszywych proroków. Co więcej, wydaje się, że naprawdę nie jest łatwo znaleźć mądrego i szlachetnego mistrza.
Czy da się ustrzec od złych wychowawców? Czy jesteśmy skazani na życiową porażkę?
Istnieje jeszcze trzeci sposób nauki śpiewu. W pewnym sensie stanowi on kombinację dwóch poprzednich, gdyż zawiera elementy pobierania nauk od nauczyciela oraz samodzielnego poszukiwania. Dlatego też jest od nich znacznie trudniejszy, ponieważ wymaga więcej wysiłku oraz nabycia dodatkowych umiejętności. Jest jednak o wiele bezpieczniejszy i skuteczniejszy od tamtych metod oraz otwiera przed nami wręcz nieograniczone możliwości.
Ta umiejętność otwiera nam dostęp do niezliczonych utworów, jakie kiedykolwiek zostały napisane. Możemy poznać melodie, których nigdy wcześniej nie słyszeliśmy. Możemy wsłuchiwać się w nowe pieśni, inspirować się nimi i na ich podstawie tworzyć własne kompozycje. Możemy sprawdzić, czy utwory, które śpiewał nasz nauczyciel, faktycznie były w zgodzie z oryginałem zapisanym w nutach. Możemy też wrócić do utworów, których kiedyś się uczyliśmy, ale już dawno wyleciały nam z pamięci.
Dzięki nutom możemy wreszcie nauczyć się najpiękniejszej pieśni, jaka kiedykolwiek powstała, i dołączyć do chóru, który ją wykonuje.
Pewnie już się domyślacie, czym są te nuty.
Księga Słowa Bożego niesie w sobie zapis Pieśni Stworzenia wraz z jej centralną częścią – Arią Odkupienia. Każdy, nawet najmniejszy fragment Pisma Świętego, objawia nam Wielkiego Kompozytora całej historii świata.
W wydarzeniach z życia poszczególnych bohaterów Biblii, a nade wszystko w opowieści o samym Jezusie Chrystusie, która oświetla wszystkie pozostałe historie, możemy dostrzec na czym polega prawdziwe Życie. Życie, które wciąż trwa i zaprasza nas do uczestniczenia w Nim.
Jeśli potraktujemy Pismo Święte na serio i w nim będziemy szukać odpowiedzi na nasze pytania o życie, o sens, o szczęście, to wejdziemy na pewną i bezpieczną drogę. Nie będziemy wtedy skazani na własne, niepewne rozeznanie i szukanie drogi po omacku. Nie będziemy musieli bać się fałszywych proroków i złych nauczycieli, bo będziemy mieli dostęp do niezafałszowanej nauki życia.
Trzeba jednak najpierw przyłożyć się do czytania nut Pisma Świętego. W kolejnym odcinku spróbujemy zobaczyć, co nam może dopomóc we właściwym odczytywaniu i interpretowaniu Słowa Bożego.
Ps 1 Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą. Jest on jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, które wydaje owoc w swoim czasie, a liście jego nie więdną: co uczyni, pomyślnie wypada. Nie tak z występnymi, nie tak: są oni jak plewa, którą wiatr rozmiata. Toteż występni nie ostoją się na sądzie ani grzesznicy - w zgromadzeniu sprawiedliwych, bo Pan uznaje drogę sprawiedliwych, a droga występnych zaginie.
2 Tm 4, 1-5 Zaklinam cię na Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i umarłych, oraz na Jego pojawienie się, i na Jego królestwo: głoś naukę, nastawaj w porę i nie w porę, wykazuj błąd, napominaj, podnoś na duchu z całą cierpliwością w każdym nauczaniu. Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom. Ty zaś czuwaj we wszystkim, znoś trudy, wykonaj dzieło ewangelisty, spełnij swe posługiwanie!
Mt 13, 16-17 Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą. Bo zaprawdę, powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło ujrzeć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli.
* Tematowi sumienia przyjrzymy się jeszcze później, w jednym z kolejnych odcinków tej serii.